Spis treści
Hochbergowie kojarzeni są zazwyczaj z Książem lub Pszczyną. To tam znajdują się ich największe i zarazem najpiękniejsze zamki. Ale również moje miasto zostało przez nich dostrzeżone i docenione. Zapraszam Was do zapoznania się z historią i miejscami, które ród ten upatrzył sobie i rozwijał w dolnośląskiej Świdnicy.
Wstęp
Hochbergowie przybyli z Miśni na teren Śląska w końcu X wieku. W XV podzielili się na linie szlachecką, która zamieszkiwała Dobrocin, wymarłą już baronowską oraz hrabiowską. To z niej powstała linia Książęca z Książa i Pszczyny.
Książ znalazł się w rodzinie Hochbergów w 1509 roku i władali nim aż do 1941 roku, kiedy to został skonfiskowany przez nazistów. W niedalekiej Świdnicy, położonej 15 kilometrów od Zamku, również zaznaczyli swoją obecność. Myśląc o nich możemy mówić o dwóch miejscach: o Kościele Pokoju i Rynkowej Kamienicy. Pytanie gdzie byli najpierw?
Hochbergowie i Kościół Pokoju
W XVII wieku przez Europę przetoczyła się wojna trzydziestoletnia (1618-1648). Na mocy traktatu westfalskiego z 1648 roku Świdnica otrzymała prawo do postawienia ewangelickiej świątyni. Nie było to jednak zadanie łatwe.
Rok 1652 rok, widniejący na głównych drzwiach Kościoła Pokoju, to początek historii Kościoła. Wtedy to wytyczono teren pod jego budowę, w tym samym roku odbyły się pierwsze chrzty i pierwsze pochówki na cmentarzu. Pierwszą osoba pochowana w tym miejscu była półroczna dziewczynka o imieniu Maria, córka miejskiego ślusarza. Zaczęła również funkcjonować parafia z nowo powołaną radą parafialną. Ale do budowy samego kościoła przygotowywano się przez kolejne cztery lata.
Katoliccy Habsburgowie robili jednak wszystko, by utrudnić to zadanie i narzucili kilka zasad, licząc iż luteranie im nie sprostają. Świątynia mogła stanąć wyłącznie poza murami miasta, bez wież, dzwonnicy, z nietrwałych materiałów, takich jak drewno, piasek, słoma czy glina, a na jej zbudowanie mieli tylko rok. Świdniczanie wykazali się niezwykłą zaradnością i determinacją, i już po 10 miesiącach odprawiano pierwsze nabożeństwo w Kościele Pokoju, był to rok 1657.
Mający swoją siedzibę w Książu Hochbergowie mają swój wielki wkład w budowę świątyni. Wspierali luterańską społeczność w zabiegach o zgodę na wzniesienie świątyni, a hrabia Johan Heinrich von Hochberg ufundował 2000 dębów na potrzeby kościoła.
Dziś w kościele możemy oglądać aż trzy loże należące do rodu Hochbergów. Zacznijmy od Małej Loży von Hochbergów z Książa.
Mała Loża Hochbergów
Powstała w 1697 roku, wówczas to podjęto decyzję, by od zewnątrz kościoła wznieść kaplicę, czyli lożę, na potrzeby hrabiowskiej rodziny. Od posiadanej loży Hochbergowie byli zwolnieni z obowiązku płacenia czynszu na rzecz parafii. Użytkowali ją do 1742 roku, czyli do czasu, gdy założono kaplicę na zamku Książ i przestano odwiedzać, w celach modlitewnych, Kościół Pokoju. Po tym czasie za zgodą rady parafialnej Hochbergowie dzierżawili miejsce, między innymi urzędnikom pruskim.
Jakie elementy loży zasługują na uwagę?
Strop ozdobiony jest obrazem, który uchodzi za Alegorię Pokoju Westfalskiego. Szczyt loży w kierunku kościoła zdobią dwa identyczne herby rodziny von Hochberg, natomiast płyciny nad balustradą ukazują nieznane miejscowości z kościołem oraz miasto Oleśnicę (prawdopodobnie jest to najstarszy zachowany widok tego miasta).
Wielka Loża von Hochbergów z Książa
Jednak najcenniejszym elementem wystroju Kościoła Pokoju jest Wielka Loża von Hochbergów z Książa. Powstała w tym samym czasie co Mała Loża, czyli w 1697 roku. Wyróżnia się jednak kształtem i wykonaniem, to jedyna loża, która została przeszklona. Tak jak w przypadku Małej Loży, tak i tu Hochbergowie za zasługi jakie ponieśli przy budowie Kościoła Pokoju i za zapisy testamentowe zostali zwolnieni z opłat czynszowych. Twórcą wystroju artystycznego Wielkiej Loży był przypuszczalnie Conrad Ernest Maksymilian von Hochberg.
Przyglądnijmy się zatem kilku szczegółom.
🔹Na balustradzie kosza loży umieszczono tablicę pamiątkową ku czci ojca Konrada Hansa Heinricha II Hochberga.
🔹Szczyt loży opatrzono herbem Konrada i jego trzeciej małżonki
🔹 Po stronie wschodniej znajdują się obrazy nawiązujące do historii rodu Hochbergów, widzimy tu miasto Halle oraz widok Jaffy, miasta obleganego przez Krzyżowców
🔹 Na stronie zachodniej widnieje malowidło przedstawiające mitycznego członka rodu, który bierze udział w obradach Reichstagów w XII wieku
🔹 Na frontowej elewacji odnajdziemy:
– malowidło ukazujące zbroję plus łacińską inskrypcję ku czci Henryka Heinricha II,
– malowidło ukazujące dwugłowego orła udzielonego do herbu Hochbergów przez cesarza w 1666 roku,
– malowidło ukazujące dwuogonowego lwa z herbu Hochbergów
A co możemy zobaczyć we wnętrzu loży?
🔹 skrzyneczki na modlitewniki
🔹ceramiczną tabliczkę z nazwiskiem osoby, która miała prawo do zasiadania w loży po 1742 roku, kiedy to Hochbergowie otrzymali od rady parafialnej prawo wynajmu loży.
Loża hrabiów von Hochberg, panów na Roztoce
Jest jeszcze jedna loża, która znalazła się w rękach rodu von Hochberg. To Loża hrabiów von Hochberg, panów na Roztoce. Zdobią ją dwa herby, pierwszy należy do rodziny Zedlitz, drugi zaś do niezidentyfikowanej rodziny. Prawdopodobnie loża ta powstała w drugiej połowie XVII wieku i pierwotnie nie należała do rodu von Hochberg, ale właśnie do rodziny von Zedlitz.
W ręce Hochbergów trafiła w dosyć szczególny sposób, a mianowicie poprzez małżeństwo panny z rodu von Zedlitz z Hansem Heinrichem III von Hochberg, panem na Roztoce. Anna Elizabeth von Zedlitz po śmierci swojego ojca odziedziczyła po nim majątek i lożę w Kościele Pokoju. I tu ciekawostka, to jedyny przypadek w dziejach lóż świdnickiego Kościoła Pokoju, kiedy to loża przypisana formalnie do danego majątku ziemskiego, przypisana została do innego majątku, w tym wypadku do dóbr von Hochbergów z Roztoki.
Od 1705 roku zaczęto ją nazywać lożą von Hochbergów z Roztoki. Hochbergowie z Roztoki trzymali się Kościoła Pokoju w Jaworze, to tam posiadali własną lożę i tam jeździli na nabożeństwa. Posiadanie loży w świdnickim Kościele Pokoju było jedynie wynikiem dziedziczenia i miało wymiar czysto prestiżowy, w praktyce w ogóle z niej nie korzystano lub działo się to niezmiernie rzadko.
Hochbergowie na świdnickim Rynku
Kamienica „Pod Starym Frycem”, „Kamienica Królewska” czy w końcu „Pałac von Hochbergów” te nazwy, aż do II wojny światowej, nosiła kamienica Rynek 25 w Świdnicy. I pomimo tego, że wszelkie nazwy odnoszą się do czasów nowożytnych, to należy wspomnieć, że istniała już w okresie wczesnego średniowiecza. O jej najstarszych właścicielach możemy dowiedzieć się z księgi podatkowej miasta Świdnicy z 1379 roku, byli to ławnicy, członkowie cechu karczmarzy czy miejski poszewnik.
Kamienica była też świadkiem wielu wydarzeń, organizowano w niej loterię (tak zwany garnek szczęścia) przeprowadzaną przez wspomnianego poszewnika, w XVI wieku w jej piwnicach znaleziono martwego noworodka, co odbiło się echem w całym mieście, a podczas wojny trzydziestoletniej, dokładnie w 1627 była miejscem zakwaterowania żołnierzy i oficerów z oddziałów Hatzfelda będącego w służbie cesarstwa Habsburgów. Żołnierz opuszczając budynek przez nieuwagę wzniecili pożar, który gaszono aż przez 11 godzin.
W końcu w 1694 roku kamienicę zakupił jeden z największych właścicieli ziemskich dawnego księstwa świdnicko-jaworskiego Hans Heinrich hrabia Rzeszy von Hochberg, pan na zamku Książ.
Co go skłoniło do zakupu kamienicy? Po pierwsze hrabia był luteraninem, a jedyny kościół ewangelicki w tamtym czasie był na terenie księstwa Świdnickiego mieścił się na Przedmieściu Piotrowym w Świdnicy (rodzina Hochbergów należała do największych ofiarodawców parafii).
Po drugie Kamienica miała być domem dla wdów wywodzących się z tego rodu, miał to być taki dom starości dla kolejnych żon właścicieli zamku w Książu. Idealne położenie w centrum ruchliwego jak na ówczesne czasy miasta, do tego bliskość kościoła miały ułatwić im funkcjonowanie w ostatnich latach życia. Hans Heinrich umiera w 1698 roku i kamienice przejmuje jego żona, która umiera 10 lat później.
Wówczas prawo do kamienicy przechodzi na ich młodszego syna – Conrada Ernesta Maksymiliana hrabiego Rzeszy von Hochberga. Ten dokonuje przebudowę Kamienicy, do formy którą możemy podziwiać do dziś. Front przyozdobiono lizenami, czyli płaskimi pionowymi występami w murze zewnętrzny, które zostały zwieńczone kapitelami korynckimi.
Portal wsparty na dwóch korynckich kolumnach stanowi zarazem wsparcie dla balkonu pierwszego piętra. W tamtym czasie kamienice miała najwyższy szczyt w mieście który został zniszczony w czasie oblężenia w 1757 roku. Konrad Ernest Maksymilian hrabia Rzeszy von Hochberg był posiadaczem kamienicy do swojej śmierci w 1742 roku. Następnie kamienica przechodziła w ręce kolejnych właścicieli, a byli nimi:
Heinrich Ludwik Carl hrabia Rzeszy von Hochberg – do 1756 roku
Hans Heinrich IV hrabia Rzeszy von Hochberg – do 1758 roku
Hans Heinrich V hrabia Rzeszy von Hochberg – do 1782
Hans Heinrich VI hrabia Rzeszy von Hochberg – ostatni właściciel kamienicy.
Wróćmy jednak do czasów drugiego właściciela Konrada Ernesta Maksymiliana. Wielkim szacunkiem i sympatią darzył go król Prus Fryderyk II Wielki, który kilkakrotnie zatrzymywał się w kamienicy Hochbergów. Prowadzone przez mieszczan pamiętniki z XVIII wieku zawierają sporo opisów owych pobytów.
Pierwszy przyjazd króla był w 1741 roku. Wówczas to hrabia nakazał opróżnić dom i przygotować go na przybycie władcy. Sam przeniósł się do Książa. Przyjazd Fryderyka II zaplanowany był na koniec lutego. Przywieziono królewskie bagaże z Domu Prałatów Krzeszowskich, przed kamienicą rozstawiono warte i 23 lutego powóz Jego Królewskiej Mości zatrzymał się przed domem Hochbergów. Następnie z balkonu władca przyglądał się przemarszowi kompanii świdnickich młodzików, a po uczcie zapragnął udać się na konną przejażdżkę.
Była to pierwsza wizyta królewskiego króla, ale nie ostatnia, do miasta przybył jeszcze kilka razy, Było to już za czasów kolejnych właścicieli kamienicy: Heinricha Ludwika (w 1743 i 1744 roku) oraz Hansa Heinricha IV w 1758, kiedy to król kurował się w kamienicy gorącą herbatą z wysokiej gorączki. Wielokrotnie gościł w tym miejscu podczas wojny siedmioletniej i kiedy to kamienica przeszła w ręce kolejnego Hochberga Hansa Heinricha V. Podczas ostatniej wizyty w 1774 roku władca wypowiedział znamienne słowa, że Świdnica podoba mu się najbardziej spośród miast na Dolnym Śląsku.
Początkowo dla Hochbergów pobyty króla w ich kamienicy były powodem do dumy, jednak z czasem stawały się coraz bardziej uciążliwe. Albowiem król rozgościł się w ich majątku na ponad 30 lat, traktując go niejako jako swoją własność. Bardzo często przekazywał w użytkowanie swojego wojska. Hohbergowie słali listy z prośbą o zwrot pałacu, jednak władca twierdził, że przecież go nie zarekwirował.
W tym czasie kamienica pełniła między innymi funkcję kaplicy polowej, to pod nią, w 1741 roku, mieszczanie i urzędnicy oddali hołd nowemu władcy tych ziem Fryderykowi II Hohenzollernowi. Była też miejsce kwaterunku dla komendantów tutejszego garnizonu.
Tocząca się w tym czasie wojna siedmioletnia (1756-63) doprowadziła kamienicę do ruiny. Ostatni władca Hans Heinrich VI zdecydował się na jej przebudowę, jednak ostatecznie Hochbergowie zrezygnowali z dalszego posiadania swojego domu w Świdnicy i w 1792 roku sprzedali ją wraz z pełnym wyposażeniem dyrektorowi pruskiej poczty w Świdnicy Gustavowi Christianowi von Lüderitzowi.
Wraz ze sprzedażą kamienicy Hochbergowie kończą swoją przygodę ze Świdnicą. Jednak ich zaangażowanie w sprawy miasta wspominane jest do dzisiaj.
Przygotowując to opracowanie korzystałam z materiałów dostępnych w archiwum Kościoła Pokoju, były to opracowania konserwatorskie oraz pozycji pana Sobiesława Nowotnego „Świdnicki Rynek cz.1 – Kamienice mieszczańskie”