To, że Gruzję warto odwiedzić jest oczywiste. Przepiękne krajobrazy, interesująca historia, wspaniała kuchnia i przyjaźni ludzie spotkają nas na każdym kroku. Nie ważne, w której części będziemy.
Tym razem postanowiłam przedstawić rzeczy mniej oczywiste, które wywołały niejednokrotnie na mojej twarzy podziw, czasem zaskoczenie a innym razem szczery uśmiech. Rzeczy, które tak naprawdę oddają atmosferę Gruzji – Gruzji, z której mieszkańcy są niezwykle dumni.
1. Gruziński alfabet.
Według legend pismo gruzińskie które zostało stworzone na bazie unikatowego alfabetu, powstało na przełomie IV i III wieku p.n.e. Jest to jeden z 14 języków świata, który nie jest oparty na alfabecie pochodzenia łacińskiego. Obecnie chcąc opanować język gruziński musimy poznać m.in około 70 form czasownika. Ze względu na swoja unikatowość pismo zostało wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.
Gruzini są z niego niebywale dumni, od razu dodając, że ich państwo to ojczyzna winorośli i wina. Tłumaczą więc, że ich charakterystyczne pismo, nawiązuje swoim wyglądem do kiści winogron.
2. Wino i cza-cza
Pomiędzy Armenią a Gruzją trwa odwieczny „konflikt” o to, które z tych państw jest ojczyzną wina.
Zarówno jedno jak i drugie państwo przoduje w produkcjach tego trunku. Jednak bardzie znane i cenione jest wino gruzińskie, produkowane na tych terenach od 8 tysięcy lat !
Oprócz wina ważnym trunkiem dla rodowitych mieszkańców jest cza cza. Ten narodowy gruziński alkohol produkowany został dopiero w połowie XIX wieku. Wysoko procentowy ( około 50-60%), o różnych smakach ( z dodatkiem malin, mory, truskawek etc) trunek ( czytaj bimber) sprzedawany jest w każdym miejscu – od sklepów, po przyuliczne stragany aż po bagażniki samochodów. Taki rodzaj zakupu otrzymała grupa moich znajomych, od wożącego ich po Batumi taksówkarza, który podnosząc podłokietnik zaproponował spróbowanie jego wyrobu!
3. Donald Tramp
W 2012 roku Donald Tramp podpisał porozumienie ,z ówczesnym prezydentem Gruzji Michaiłem Saakaszwili, o budowie drapacza chmur w Batumi. Niestety po wyborze Trumpa na prezydenta – zerwał on umowę. Przez jakiś czas budynek stał bezużytecznie. Obecnie nowa spółka postanowiła dokończyć dzieła.
Jakie będzie jego przeznaczenie? Tego nikt w Gruzji nie wie. Wynika to z ich mentalności, buduję się w zamyśle szkołę – powstaje hotel, stawia się hotel – powstaje biurowiec. Pomimo to Gruzini na niedokończoną inwestycję dumnie wskazują, że to Tramp Tower podkreślając przy tym, iż ich państwo jest dostrzegane na arenie międzynarodowej.
4. Lech Kaczyński
Jeżeli jesteśmy już przy ważnych osobistościach warto jest wspomnieć o kulcie Lecha Kaczyńskiego jaki istnieje w całej Gruzji. Jak mawiają mieszkańcy nie ma miasta,w którym nie napotkamy ulicy, skwer, rondo czy plac noszący imię naszego byłego prezydenta.
Z dumą i wdzięcznością wspominają Lecha Kaczyńskiego podkreślając jednocześnie, że jako Polacy jesteśmy ich przyjaciółmi. Niejednokrotnie na pytanie skąd jestem, pojawiał się szeroki uśmiech na twarzy i towarzyszące temu przyjazne gesty. Skąd takie uwielbienie? Wszystko to zasługa słynnej wizyty naszego prezydenta w 2008 r. na terenie Oseti Płd. gdzie toczyły się walki pomiędzy Gruzją a Rosją. Lech Kaczyński publicznie potępił działania Rosji zyskując przy tym niesamowitą sympatię mieszkańców tego państwa.
5. Rurociągowy krajobraz.
Krajobrazowo Gruzja jest przepięknym krajem. Duża ilość terenów górskich dodaje temu państwu niezwykłego uroku. Rozsiane po zboczach wsie, miasta i miasteczka tworzą wręcz bajkowy obraz.
Jednak jeśli zaczniemy baczniej się im przyglądać na pewno zaskoczą nas wszechobecne rury ciągnące się wzdłuż chodników, ponad parkanami czy zawieszone na wysokościach lamp. To rury z gazem. Wizualnie paskudztwo ma swoje usprawiedliwienie w bezpieczeństwie. Gdyby doszło do jakiejkolwiek nieszczelności, wówczas gaz swobodnie rozprasza się w atmosferze nie stwarzając możliwości wybuchu.
Rury,które umieszczane są pod ziemią, w momencie ich uszkodzenia, stanowią niesamowite zagrożenie. Tworzy się tak zwana bańka, w której kumuluje się cały gaz i w takich sytuacjach może dojść do niezwykle groźnego wybuchu. Taką sytuację mieliśmy w Polsce w 1979 roku kiedy doszło do katastrofy w Rotundzie PKO w Warszawie.
6. Stragany i starganiki.
Spotkamy je w każdym miejscu. Rozciągnięte wzdłuż drogi, rozłożone na parkingach, na polanie, cmentarzu ( ! ) i oczywiście w każdej miejscowości.
Urzekły mnie pod kilkoma względami. Sprzedający nie są natarczywi i cierpliwie prezentują swoją ofertę. Bez problemu nabędziemy domowej roboty dżemy, śmietanę, wino, czaczę, nie potrzebne są żadne zezwolenia na ich produkcję czy sprzedaż. Niezliczone pamiątki są dostępne po przystępnych cenach i warto próbować się targować. Na typowym gruzińskim targowisku zachwyciły mnie sery, ręcznie wytwarzane, świeże, oferowane tuż pod wiatą, bez żadnych lodówek.
Zaskoczona byłam również ilością orzechów oferowanych klientowi. W wielkich misach prezentowały się włoskie czy laskowe smakołyki Gruzinów.
W całym pomieszczeniu unosił się zapach licznych przypraw, z których najbardziej charakterystyczna jest sól swańska stanowiąca mieszaninę soli z dzikimi ziołami i roślinami przyprawowymi.
7. Gruzińskie słodkości
Warto spróbować typowych gruzińskich smakołyków w tym churcheli, tudzież czurczcheli, zwanych często gruzińskimi Snickersami. Orzechy włoskie lub laskowe nawleka się na sznurek a następnie zanurza w zagęszczonym soku owocowym, wytwarzanym na wzór kisielku, który warstwowo je oblepia.
Innym smakołykiem, serwowanym często na przydrożnych bazarach czy targowiskach jest nazuki, czyli słodki chleb. Na taki przysmak udało mi się natrafić na małych straganach rozłożonych wokół licznych gruzińskich monastyrów. Błyszczący chlebek zachęcał do skosztowania licznie zebranych turystów.
Z nieśmiałością zakupiłyśmy kawałek chlebka, na tak zwane spróbowanie, tym bardziej, że nie specjalnie byłyśmy głodne. Ten kawałek zniknął jednak w przeciągu paru minut. Świeżo upieczony, pachnący, nadziewany serem oraz rodzynkami polecam każdemu kto choć przez chwilę będzie się zastanawiał czy warto. Oj, warto !
8. Nie tylko święte krowy …
Podróżując samochodem czy autobusem po Gruzji należy uważać nie tylko na kierowców, jeżdżących często według własnych niepisanych przepisów drogowych, według których na przykład wyprzedzanie na „trzeciego” jest normą. Normą jest również auto na drodze bez zderzaka czy świateł. W sumie nikomu to specjalnie nie przeszkadza, ważne by się jechało.
Topowym autem w Gruzji jest Łada.
Ewenementem dla mnie były jednak poruszające się w sposób niezwykle swobodny zwierzęta przydomowe: świnie, owce, osły, konie a przede wszystkim krowy.
Do tej pory wydawało mi się że określenie święte krowy jak najbardziej pasuje do kultury hinduskiej. Dopóki nie pojechałam do Gruzji. Tutaj krówki swoim powolnym, majestatycznym krokiem maszerują sobie ulicą, jeśli mają ochotę na odpoczynek to się kładą a wszyscy kierowcy zwalniają, omijając je szerokim łukiem byle tylko żadnej nie zrobić krzywdy.
Do kogo należą krowy? – odpowiedź lokalnego przewodnika: to NASZE gruzińskie zwierzęta! Należą do Gruzji!
Czy kierowca płaci mandat za jej potrącenie? – tak, ale ważniejsze dla kierowcy jest ustalenie do kogo ona należała, po to, by gospodarzowi odkupić stratę jak poniósł.
Z tego wynika, że każda krówka ma konkretnego właściciela. Wypuszcza się je rano, po czym wędrują sobie w poszukiwaniu smakołyków po swojej bliższej lub dalszej okolicy. Gdy nadchodzi zmierzch same wracają do domu 🙂
Gruzja jest piękna. Takich nie oczywistych przykładów zachęcających do tego by ją odwiedzić jest o wiele więcej. Zapewne wrócę jeszcze do opisu tego malowniczego państwa, a Was zachęcam do wyjazdu w tamte tereny !