W północnej części Indii znajduje się jedno z najważniejszych dla Hindusów miast – Varanasi. Swoją potęgę zawdzięcza zapewne świętej rzece Ganges. Wg legendy Wisznu spuścił strumienie wody na głowę Śiwy a ta spływając z jego włosów utworzyła rzekę. Dla Hindusów to boska rzeka, która uwalnia od wszelkich grzechów. Wyznawcy hinduizmu przybywają tłumnie nad jej brzegi oddając cześć swoim bóstwom, ale w szczególności ich największym pragnieniem jest zakończyć swój żywot w jej wodach.
Życie nad Gangesem skupione jest na ghatach – schodach prowadzących do świętej rzeki. Dzień tutaj zaczyna się leniwie wraz ze wschodem słońca. Świt jest zjawiskowy, po wodzie krążą małe, kolorowe łódki pełne rybaków lub turystów, handlarze rozkładają kwietne stroiki, mgła dodaje dodatkowej tajemniczości tego miejsca. Wokoło panuje rzadko spotykana w Indiach cisza. Wykorzystując ten chwilowy spokój możne wypożyczyć łódkę od lokalnych mieszkańców, zakupić stroik i oddać cześć zmarłym puszczając go w nurt rzeki.
Z czasem do życia budzą się skaczące po dachach małpy a hindusi schodzą się na kamienne schody. Rozciągają się wzdłuż wybrzeża i stanowią centrum życia Hindusów. Siadają na nich rozmawiają, śmieją się lub w ciszy i skupieniu patrzą w dal.
Czasem ma się wrażenie że czas się dla nich zatrzymał, do niczego się nie spieszą, nic nie muszą. Część z nich oddaje się tu medytacji lub uprawia jogę.
Inni znoszą kosze brudnej odzieży i rozpoczynają pranie. Mocno namydlając rzeczy uderzają o specjalnie do tego przygotowane płyty kamienne lub schody.
Płuczą je w rzece i rozkładają na płaskich powierzchniach – placach lub schodach. Wydaje się to absurdalne rozwiązanie, ponieważ nad rzeka nie jest czysto. Wszędzie porozrzucane są resztki jedzenia, zwierzęce odchody a nad okolicą unosi się pył z płonących stosów.
Najwięcej osób przychodzących o świcie nad rzekę oddaje się rytualnemu oczyszczeniu – pudża. Kąpiel należy brać w 5 miejscach w określonej kolejności i to w ciągu jednego dnia. Można dostrzec mężczyzn i kobiety niosących ze sobą ręczniczek, płyn do kąpieli czy mydło.Inni schodzą po stopniach do wody i rozpoczynają rytuał oczyszczenia z grzechów. Dokładnie się przy tym myją, opłukują i często zanurzają pod wodę. Nieopodal pływają stery śmieci, zwierzęta piją wodę a nierzadko pływają ich zwłoki. Święta rzeka jest dla każdego – za życia i śmierci. Wg hinduizmu każdy wyznawca powinien raz w życiu dokonać rytualnej kąpieli w Gangesie.
Dzień nad Gangesem kończy się po wschodzie słońca wraz z rytuałem Agni Pooja, kiedy to kapłani rozpoczynają ceremonię uwielbienia dla ognia. W czasie obrządku następuje poświęcenie boga Shiwy, świętej Gangi oraz całego wszechświata. Wśród śpiewu, modlitw rozbłyskują małe ogniste ołtarzyki. Powoli kończy się dzień, hindusi tańcem, śpiewem żegnają się rzekę po to by rano znów tutaj wrócić.
Najważniejszym miejscem na ghatach jest buning gath. To tutaj przybywają kondukty pogrzebowe w celu kremacji zwłok . Kierując się na to miejsce mijamy po drodze potężne hałdy drzewa sandałowego, o oleistym składzie i przyjemnym zapachu. Zakup drewna do pochówku jest niezwykle drogi, trzeba wyłożyć około 1000 dolarów na 1 stos, składający się odpowiednio do wagi ciała zmarłego z 300 – 400 kg. Nie każdego Hindusa stać na taki wydatek, zaszczytem jest spłonąć na stosie nad Gangesem. W pozostałych przypadkach wykupuje się skremowanie zwłok w piecu, lub dokonuje kremacji w innym miejscu. Ważne jednak by prochy trafiły do Gangesu lub jakiegokolwiek zbiornika wodnego. Wierzy się, że wszystkie wody spływają do świętej rzeki.
Pogrzebem zmarłej osoby zajmują się pracownicy z kasty nietykalnych. Zwyczajem w Indiach jest jak najszybsza uroczystość pogrzebowa. W pierwszej kolejności ciało zmarłego zostaje namaszczone wonnymi olejkami, następnie owinięte w całun. Dla mężczyzn przeznaczony jest kolor biały, dla kobiet czerwony. Ciało układane jest na bambusowych noszach, przykryte czerwono – złotym materiałem i przyozdobione kwiatami. Tak przygotowane, wśród śpiewów, modlitw, obsypywane kwiatami przenoszone jest na miejsce kremacji. Symbolicznie zanurza się je w Gangesie i układa na przygotowanym stosie.
W tym czasie syn lub inna osoba z rodziny idzie do świątyni, odmawia ostatnią modlitwę za zmarłego po czym wraca i okrąża stos 5 razy ( co symbolizuje 4 żywioły i duszę) powtarzając mantrę. Do tego momentu w uroczystościach mogą brać udział kobiety. Zwyczajowo nie jest przyjęty płacz i rozpaczanie po zmarłym. Śmierć w hinduizmie jest drogą do odrodzenia, krótkim przystankiem między reinkarnacjami. A następne wcielenie może być lepsze i z tego trzeba się cieszyć! Po skończonym rytuale stos zostaje podpalony, może dokonać tego najstarszy syn, ale zazwyczaj zajmuje się tym ktoś z rodziny podpalaczy stosów, mieszkającej przy danym burning ghat. Ich zadaniem jest dbać o całą ceremonie i ogień. Ciało ludzkie spala się w przeciągu 3-4 godzin i nie ulega całkowitemu spopieleniu. Najczęściej pozostają miednica u kobiet i piszczele u mężczyzn . Pomimo to szczątki zostają zepchnięte do Gangesu. Ghaty płona przez 24 h/dobę. Spala się tu dziennie około 70 ciał…
Za ceremonię pochówku się nie płaci, płaci się za drewno. Pracownicy zarabiają przesiewając na wielkich sitach prochy ludzkie, poszukując szczątków niespalonej biżuterii, złotych zębów i wszystkiego co cenne i niespalone. Rodzina zmarłego wraca nad rzekę następnego dnia by odbyć rytualną kąpiel.
Jest kilka przypadków, kiedy ciała ludzkiego nie można spalić. Nie pali się dzieci do 10 roku życia, kobiet w ciąży, ukąszonych przez żmije, samobójców i świętych mężów. W tych przypadkach ciało obciąża się kamieniami i wrzuca do wody.
Woda w Gangesie jest niesamowicie brudna. Rocznie przez rzekę przepływają prochy i zwłoki dziesiątek tysięcy Hindusów, dodatkowo pływają w niej śmieci, zwierzęta, spływają tu toksyczne odpady Z okolicznych fabryk, garbarni czy ścieki. Ale rzeka niesie za sobą pewną tajemnicę … poziom tlenu jest 25 krotnie wyższy niż w innych rzekach, bakterie giną 3 razy szybciej niż w innych wodach a Hindusi piorąc w niej, używając do kąpieli, picia, gotowania – nie chorują !! To nie jest rzeka śmierci, to rzeka życia…
BYŁAM W Indiach takiego brudu i smrodu nie ma nigdzie na świecie. NIE POLECAM.
Tak jest jeszczer w kilku innych państwach jakich byłam. I właśnie dlatego polecam! Obyśmy nauczyli się doceniać to co mamy i szanować to co mamy.