Orgosolo – sardyńskie miasto bandytów.


Orgosolo – mała miejscowość położona na Sardynii w górskim regionie Barbaria. Z pozoru cicha i niepozorna, zamieszkała jedynie przez 4,5 tys. mieszkańców, żyjąca swoim leniwym rytmem. Zwana dziś wioską pasterzy, bo to właśnie z niej wywodzi się ich największa grupa. W godzinach południowych przesiadują przy kawie i kieliszku czegoś mocniejszego. Zazwyczaj uśmiechnięci i przyjaźnie nastawieni do turystów, których chętnie zaproszą na „jednego”. Jednakże w żyłach wielu z nich może płynąć buntownicza krew, być może któryś z nich pochodzi ze sławnego w miasteczku rodu? Bo Orgosolo to dawne miasto bandytów.

 

Bandyci z Orgosolo.

Ludzie o gorącej krwi i silnych ramionach mieszkali tu od zawsze. Już rzymski prawnik i mówca – Cyceron- musiał mieć z nimi do czynienia bo nazywa ich, od górskiego regionu Barbarii, barbarzyńcami.

Góry, jaskinie, lasy, wąskie przesmyki, stanowiły idealną kryjówkę dla wszelkiego rodzaju przestępców, od złodziei po morderców. Zapuszczanie się w rejony Orgosolo, jak i do samej miejscowości, nie było wskazane. Przez dziesiątki lat krążyła opinia, że jeśli coś złego się w okolicy zadziało, to pewnie uczynił to ktoś z Orgosolo.

Na Sardynii mówiono, że bandyci zabierają bogatym by dać biednym. Momentami przestępcy urastali do rangi bohaterów swobodnie ukrywając się w pobliskich lasach. Powód był prosty. Wśród mieszkańców panowała zmowa milczenia a w wypadku narażenia się bandytom prawo wendety obejmowało całą rodzinę.

Próba wprowadzenia porządku

Eskalacja wszelkiego zła przypadła na I połowę XX wieku. Oprócz kradzieży bydła, awantur i bijatyk plagą w miasteczku stały się zabójstwa. W „wiosce morderców”, bo tak zaczęto nazywać miejscowość, zaczęło dochodzić do krwawych porachunków między rodami. Nie było dnia bez bójek i miesiąca bez morderstwa.

W latach 50 – tych XX wieku mieszkańcy mieli dość takiej sytuacji i poprosili służby mundurowe o pomoc, wskazując jednocześnie kryjówki bandytów. Masowe aresztowania na jakiś czas uspokoiły sytuację. Jednak porywczy charakter orgosalczyków znowu dał się we znaki. Tym razem przerzucono się na porwania dla okupu. W pierwszej kolejności skupiono się na miejscowych biznesmenach, następnie upatrzono sobie bogatych turystów, których na wyspie nie brakowało.

Wielkie porwanie, wielki bandyta !

Najgłośniejsze porwanie miało miejsce w 1992 roku. Uprowadzono 7 letniego chłopca z Belgi, którego przez kilka miesięcy przetrzymywano w górach. Chłopiec zniknął z willi rodziców w Porto Cervo, turystycznej miejscowości dla bogaczy, założonej w latach 70 – tych XX wieku przez księcia Agi Chana IV. Zażądano zawrotnej sumy 10 mld 300 milionów lirów.

W uwolnienie chłopca miał zaangażować się papież Jan Paweł II, który 4 dni po porwaniu, podczas modlitwy na Anioł Pański wezwał do uwolnienia chłopca oraz najsłynniejszy sardyński „banditti” Graziano Mesina, zwolniony na tę okoliczność z więzienia. Prawdopodobnie to on prowadził negocjację z porywaczami. Niespodziewanie po 6 miesiącach chłopiec został uwolniony.

Farouk Kassan – uprowadzony chłopiec. źródło: Internet

To jednak nie koniec tej historii. 11 lat później, na balkonie swojego domu, zostaje zastrzelona córka człowieka, odpowiedzialnego za porwanie chłopca. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Do dzisiaj nie wykryto sprawców tego morderstwa.

Graziano Mesina- nasłyniejszy bandyta.

A co się stało z Graziano? Graziano Mesina to postać niezwykle barwna. Wszak to jeden z najsłynniejszych więźniów Sardynii. Swoją sławę zawdzięcza nie tylko bandytyzmowi, ale przede wszystkim brawurowym ucieczkom z więzień. Na 30 aż 22 były udane.

Grazziano Mesina źródło: Internet

Po uwolnieniu porwanego chłopca Mesina rozpływa się w powietrzu. Pojmany po jakimś czasie otrzymuje za wcześniejsze morderstwa karę dożywotniego więzienia. Los uśmiecha się do niego w 2004 roku, kiedy to niespodziewanie zostaje ułaskawiony. I co robi? Zakłada biuro turystyczne i oprowadza po mieście i swoich kryjówkach. To dopiero gratka dla turystów – spotkanie „oko w oko’” ze słynnym banditti. Dobra passa kończy się w 2013 roku, kiedy zostaje ponownie aresztowany, tym razem za handel narkotykami. Dziś ponad 70 letni Mesina nadal siedzi w więzieniu i oczekuje na końcowy wyrok. Jako recydywiście grozi mu odwieszenie kary i dożywocie.

Miasteczko Orgosolo nadal żyje swoim leniwym życiem. Dziś równie chętnie odwiedzane jest przez turystów ale już z całkiem innego powodu…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *